Jeżeli strony nie postanowią inaczej, licencja ta jest licencją pełną, lecz niewyłączną. I tak można stwierdzić, że w myśl obowiązujących uregulowań istotą licencji dorozumianej jest to, iż prawo do prawa wyłącznego przysługuje wykonawcy. Z kolei zamawiający ma ustawowe upoważnienie do korzystania z każdego wynalazku, zgodnie z gospodarczym celem umowy, a będącego częścią przekazanych wyników prac. Co istotne, jest to możliwe bez prowadzenia dodatkowych negocjacji w tym zakresie. Wobec tego licencja taka funkcjonuje w zasadzie, jako swoiste domniemanie udzielenia licencji przez wykonawcę zleconych mu badań czy też opracowań itd. Ma to miejsce nawet wtedy, gdy brak w tym zakresie stosownych unormowań w kontrakcie o wykonywanie tych prac. Jednakże należy mieć na względzie, iż brak takich unormowań umownych może być zarówno zamierzony, jak i może być konsekwencją przeoczenie. W tym pierwszym przypadku jest to równoznaczne z tym, że strony w pełni świadomie decydują się na licencje dorozumianą[1].
Wobec powyższego licencja dorozumiana pełni funkcję pewnego rodzaju zabezpieczenia w sytuacji braku stosowanych postanowień w umowie odnoszących się do dysponowania wynikami prac badawczych. Zatem rozwiązanie to będzie miało kluczowe znaczenie szczególnie w odniesieniu do jednostek badawczo naukowych, wykonujących konkretne prace w oparciu o umowy. Bowiem jak celnie wskazuje Z. Miklasiński: " nie wyklucza to udzielania przez nie innym przedsiębiorcom dalszych licencji (odpłatnych), a w przypadku złożenia oświadczenia o gotowości udzielenia licencji otwartej, także obniżenia kosztów ochrony.". Jednocześnie istnieje możliwość by zamawiający zastrzegł w umowie prawo do uzyskania np. patentów na wynalazki będące elementem wyników dokonanych prac, co wykonawca będzie zwykle uzależniał od ustalenia korzystniejszej dla niego ceny za wykonanie umowy[2]. Nadto tego rodzaju licencja może być gwarantem harmonijnej i bezkonfliktowej współpracy między stronami, szczególnie, co do sposobu eksploatowania praw wyłącznych.